Czas na kolejną odsłonę żelastwa od Polsping!
Wiecie jak uwielbiam duże, mocno pracujące gumy, nie? Ile to już razy szerokie kopyto otwierało wodę. Praca tak mocna, że nawet przy wolnym prowadzeniu czuć ją w dolniku. Czy zawsze jest to najskuteczniejsze? W żadnym wypadku – ale nawet nie próbujcie nie mieć w pudełkach chociaż czegoś co zamiecie wodę niczym mała łódź podwodna.
Jednym z takich zamiataczy jest właśnie ŻABA od Polsping. Wahadło niewielkie, stosunkowo lekkie, ale tak chodzące na boki, że nawet jeśli szczupak jej nie zobaczy, to na pewno poczuje.
Drapieżniki „widzą” nasze przynęty nie tylko wzrokiem. Ba! Mało kiedy jest to ich podstawowy zmysł. Na pewno nie raz łowiliście w wodzie tak mętnej, że przynęta znikała Wam z pola widzenia po sekundzie. Im głębiej, tym mniej światła, a co za tym idzie wzrok traci na wartości jeszcze bardziej.
Dlatego też tak ważna jest praca przynęty. Mocne bujanie szerokiego korpusu poczują ryby z naprawdę dużych odległości. Zazwyczaj jednak silna wala hydroakustyczna wiąże się z dużą masą przynęty. Gumy ważące po kilkadziesiąt gramów, lub woblery wyrywające nam wędkę z ręki. Przy Żabie nie ma tego problemu - „3-ka” waży tylko 25 gramów, a to oznacza, że każdy klasyczny kij szczupakowy bez problemu nam ją obsłuży.
Zawsze powtarzam, że warto mieć w pudełkach przynęty jak najbardziej różne od siebie. Od tych naprawdę mocno pracujących, po te praktycznie bez pracy własnej.
Nigdy nie wiadomo jaka praca danego dnia przypadnie rybom do gustu, ale gdybym miał łowić do końca życia tylko jednym, konkretnym typem przynęty – byłyby to właśnie wabiki pracujące naprawdę bardzo mocno.