Nigdy nie byłem największym fanem wirujących ogonków…
Pytaliście mnie setki razy dlaczego takie przynęty nie pojawiają się na moich odcinkach. Miałem zawsze kilka z nich w pudełku, ale nigdy specjalnie mnie do nich nie ciągnęło. Gumy zawsze wydawały mi się ciekawsze, ale w tym roku postanowiłem to zmienić.
Spin 7 to wirujący ogonek, który nie tylko śmiga tą swoją małą błyskotką, ale jeszcze dosyć fajnie pracuje korpusem. Czy to zawsze najskuteczniejsza praca? Na pewno nie. Są jednak takie dni, szczególnie latem i wczesną jesienią – kiedy ryb trzeba szukać bardzo intensywnie. Okonie zmieniają miejsca żerowania, podążają za ławicami, a czasami nawet bez żadnych postojów bezustanne pływają po obszernych blatach, czy łąkach.
W takich momentach trzeba zastosować przynętę, którą będziemy w stanie szybko i skutecznie obławiać miejscówkę. Niejednokrotnie sprawdza się w tym momencie gumy, ale… są takie dni, kiedy drobna praca gumeczki, nie robi na okoniach żadnego wrażenia. Mętna, przekwitnięta woda, tysiące drobnych uklei wokół i ogrom miejscówki sprawiają, że trzeba sięgnąć po coś co w wodzie zrobi większe zamieszanie.
Drobne wibracje korpusu, błyskotka przy ogonie, fajny kolor i piekielnie ostre kotwiczki = mega zabawa. Tego lata nie połowiłem dużych okoni. Prawda jest taka, że za mocno nawet ich nie szukałem, ale muszę przyznać, że średnia wielkość ryb, które udało mi się złowić była dosyć mierna.
Bardzo gorące lato sprawiło, że wolałem siedzieć z batem i łowić piękne płocie, aniżeli przerzucać niewielkie okonie. Wakacje jednak już się skończyły, okres na grubsze okonie wystartował i czas sprawdzić jak Spin 7 sprawdzi się w dużo chłodniejszej wodzie, na dużo większych głębokościach i podczas łowienia (MAM NADZIEJĘ!) dużo większych okoni.