Jak nęcić płocie

Jak nęcić płocie

Mogłoby się wydawać, że Polska nie jest mocno zróżnicowanym krajem. Poza lekko zmieniającą się gwarą, morzem z jednej i górami z drugiej strony, ciężko odróżnić czy jest się w środku, czy przy granicach państwa.

To jednak tylko pozory. Niejednokrotnie dostawałem od Was pytania „Hej Ace kiedy odcinek z lodu, my już łowimy!”, a w odpowiedzi dostawaliście ode mnie zdjęcie półmetrowych fal na moim jeziorze. I odwrotnie. Czasami Wy już łowicie piękne ryby na feeder, a ja jeszcze biegam po 20-to centymetrowym lodzie.

To samo tyczy się charakteru wód oraz oczywiście rybostanu. Na niektórych wodach łowi się nieliczne, za to spore ryby, a na innych nie idzie przebić się przed drobnicę. Na jednych nęcimy liny grubym ziarnem przez wiele dni, na innych biorą z marszu praktycznie bez nęcenia. Musicie o tym pamiętać i całą wiedzę zdobytą z gazet, filmów, Internetu musicie przefiltrować przez własne doświadczenie i przez własne łowisko. Ten artykuł również.

Moje wody są niszczone przez rybaków. Regularnie stawiane są siatki, bez względu na porę roku, okres ochronny i sprzeciwy wędkarzy. Odławia się przede wszystkim duże płocie, leszcze, sieję, sielawę i masę drapieżnika. Ci ostatni odpowiadają za równowagę w ekosystemie i kiedy zaczyna brakować szczupaków i okoni, zaczynają dziać się w wodzie cuda.

Przez ostatnie lata na mojej wodzie pojawiły się gigantyczne wręcz ilości drobnego białorybu. Mnóstwo uklei, która rozprzestrzeniła się tak bardzo, że do wody nie da się wrzucić zestawu z mniejszą przynętą. Potężne ilości małe płoteczki i krąpia, które rzucają się nawet na 2, 3, 4 ziarna kukurydzy.

Złowienie kilkudziesieciu płoteczek nie jest problem, a wręcz… odwrotnie.

Wiem, że na tej wodzie są jeszcze duże ryby. Jestem przekonany że medalowe płocie przepływają obok mojej łodzi regularnie. Niestety ilość i łapczywość drobnego białorybu skutecznie przeszkadza mi w dobraniu się do tych największych ryb.

Próbowałem stosować przynęty duże – takie jak karpiowa kukurydza, ciecierzyca, makaron, czy nawet pellet. Nie dawało to zupełnie nic.

Próbowałem nęcić bardzo mocno zbita zanętą, do której dodawałem nawet bentonit, tak by moje kule spadały w całości na samo dno, a tam dopiero po kilkudziesięciu minutach zaczynały pracować. To również nie pomogło.

Sprawdzałem najprostszy i najstarszy sposób – grube nęcenie. To również niewiele pomogło. Sytuacja zmieniła się trochę, kiedy... przestałem nęcić zupełnie.

Niestety żadna z tych technik nie dała mi wymarzonych rezultatów. W zasadzie każda z moich prób kończyła się podobnie – masa drobnicy i kilka fajnych ryb.

Być może ta woda jest już zbyt zniszczona, by cokolwiek na to poradzić. Być może trzeba spróbować łowić te ryby w ekstremalnych warunkach – super wczesna wiosna/bardzo późna jesień.

Bez względu jednak na wynik zawsze warto wyciągnąć jakieś wnioski i nigdy nie zamykać się w schematach – chyba, że te dają nam zadowalające wyniki. Najgorsze co możemy zrobić, to powtarzać te same błędy przy każdym wędkowaniu i poświęcać więcej czasu na narzekanie, niż na naukę i próby poprawienia sytuacji.

Czy na Waszych wodach trzeba nęcić? Nie wiem. Czy da się na nich połowić nęcąc tylko grubo? Nie mam zielonego pojęcia.

Wiem za to na pewno, że zanim usiądziecie przed komputerem i napiszecie na Grupie FishingWithAce, że na Waszych wodach nie ma już ryb – musicie spróbować wszystkiego.

Zacznijcie od klasycznego nęcenia sypką zanętą z dodatkiem gliny. Spróbujcie zanęcić i łowić grubiej. Sprawdźcie jak Wasze łowisko reaguje na regularne donęcanie, a na końcu spróbujcie nie nęcić w ogóle.

Jeżeli nic z tego nie da efektów – zmieńcie miejsce. Płytsza, lub głębsza woda, bliżej rzeki, ostrzejszy spad, blat obok łąki. Spróbujcie łowić tak na wiosnę, latem, jesienią, a nawet z lodu.

Z wędkarstwem jak z siłownią – tu nie ma drogi na skróty. Tu nie ma jednej złotej techniki. To hobby dla cierpliwych i pracowitych ludzi.