Za czasów kiedy zaczynałem swoją przygodę z YouTube, nikt nie myślał jeszcze o tym, że kiedyś będzie można to zamienić w „pracę”.
Zrobiłem to z pasji i tak zupełnie szczerze… z zazdrości. Zazdrościłem Johnowi Wilsonowi (RIP) moim zdaniem, najcudowniejszej pracy jaka tylko może istnieć.
Regularne wędkowanie… nagrywanie wypraw i zarabianie na pasji. Czego chcieć więcej?
Wiedziałem oczywiście, że to NIEMOŻLIWE. Nikt o mnie wcześniej nie słyszał, nie mam sprzętu, budżetu, nie znam się na tym. Łowiłem połamaną wędką za 90 zł, dwa razy w miesiącu, w kurtce LOTTO, która pamięta pewnie jeszcze czasy, jak NA MAZURACH BYŁY RYBY.
Wrzuciłem do sieci pierwsze filmiki i momentalnie spotkałem się z gigantycznym hejtem. Wszędzie gdzie tylko pojawił się link do moich filmów, natychmiast wpadało kilka komentarzy o tym, że nie tylko nie umiem kompletnie nagrywać, to jeszcze nie umiem wędkować i NIEMOŻLIWE jest obejrzenie odcinka do końca. Nie będę się tutaj rozpisywał o tym jak trudno jest taką ścianę przeskoczyć. Porozmawiamy sobie o tym kiedyś konkretnie.
Szybko okazało się, że hejt i brak moich umiejętności to najmniejszy problem. Wymagaliście ode mnie coraz więcej. Chcieliście więcej filmów, więcej gatunków, częstszego kontaktu. Nie miałem absolutnie nic przeciwko temu. Problem był w tym, że miałem dwadzieścia kilka lat, FWA przynosiło tylko straty, a pracy było coraz więcej.
Znajomi, z którymi miałem tworzyć FWA stwierdzili, że NIEMOŻLIWE jest żeby to się rozwinęło i zostawili ten projekt. Firmy uznały za NIEMOŻLIWE chociaż odpisanie mi na maile, nie mówiąc już o jakiejkolwiek inwestycji.
Później NIEMOŻLIWE było osiągnięcie 100 000 wyświetleń kanału. NIEMOŻLIWE było 10 000 subskrypcji, a już zupełnie NIEMOŻLIWE było utrzymanie się z pasji.
Wybuch… ujmując to grzecznie – sceptycyzmu, pojawił się w momencie kiedy ogłosiłem #FWARoadTo100k. Była oczywiście część moich wiernych widzów, która mocno mnie dopingowała – dzięki ekipa! - ale jednak zdecydowana większość ludzi z branży i odbiorców uznała to za… NIEMOŻLIWE.
Jestem niesamowicie szczęśliwy i mega dumny, że udało mi się przekreślić te wszystkie NIEMOŻLIWE i choć nigdy nie była dla mnie najważniejsza sama liczba odbiorców, to dziś wyznaczam sobie kolejny "NIEMOŻLIWY" cel.
#FWAROADTO1MILION
Obecnie w Polsce jest nieco ponad 100 kanałów, które przekroczyły milion subskrypcji. Żaden z nich nawet nie ociera się o tematykę wędkarską. Ja jednak nie umiem żyć bez progresu i wyznaczania sobie blisko nieosiągalnych celów. Wbicie 1 000 000 subskrypcji na kanale Fishing With Ace będzie wymagało ode mnie wielu zmian, ogromu pracy i pokonania zapewne wielu NIEMOŻLIWYCH do pokonania przeszkód. Jestem jednak w stanie robić coraz więcej i realizować kolejne, niedawno jeszcze nierealne pomysły.
Dlatego głęboko wierzę, że o ile to Wy klikacie ten czerwony przycisk SUBSKRYBUJ i dzwoneczek obok niego, to jednak tylko i wyłącznie ode mnie zależy, czy kiedyś dotrze do mnie Złoty Przycisk YouTube. Wierzę, że wiem jak to zrobić. Wierzę, że mam wystarczająco motywacji i możliwości i przede wszystkim wierzę... że w końcu coś złowię! - musiałem, bo za mocno tu zaczęło pachnieć coatchingiem :D